poniedziałek, 9 września 2019

Najsłynniejszy Proces w historii… sztuki, czyli James Whistler vs John Ruskin.

Proces Whistler kontra Ruskin

W 1878 roku w Londynie odbył się proces, który - jak sie okazało potem - był jednym z najważniejszych wydarzeń w… historii sztuki. Dzięki werdyktowi sądu, wiele dekad później, Andy Warhol, Damien Hirst i Jeff Koons mogli stać się sławni. Do sądowej walki stanęli - kontrowersyjny malarz James Abbot McNeil Whistler i “papież” ówczesnych krytyków sztuki - John Ruskin. I jak się to skończyło?

Poszło o obraz Whistlera “Nokturn w czerni i złocie - spadająca raca”. Ruskin zmiażdżył go w swojej recenzji, no i skończyło się w sądzie. Gdyby panowie wiedzieli, że ta banalna w zasadzie sprzeczka, zmieni na zawsze ich życie, pewnie by odpuścili. No Ruskin to na pewno, a dlaczego - dowiecie się kawałek dalej.


Ale po wyroku, jaki zapadł w tej sprawie zmieniło się jeszcze coś. Coś, co dotyczyło wszystkich twórców na świecie. Zaczęto traktować ich inaczej, a ich pracę przestano oceniać wg czasu jaki poświęcili na malowanie obrazu.

o ten obraz poszło: James Whistler
"Nokturn w czerni i złocie - spadająca raca"
, 1872-77
Detroit Museum of Art

Ruskin zarzucał bowiem Whistlerowi, że namalował obraz bardzo szybko, zbyt szybko. A jeżeli szybko, to nie powinien był żądać za niego wielkich pieniędzy. To było trochę tak absurdalne, jakby dziś Wojciech Cejrowski oskarżył Organka, że za szybko pisze piosenki (przepraszam za zestawienie Cejrowskiego z Ruskinem. Robię to tylko by uzmysłowić absurdalność sytuacji, bo Cejrowski przy Ruskinie, to jak taboret przy tronie 😂).


Sąd wyśmiał zarzuty Ruskina i zawyrokował, że czas tworzenia dzieła nie ma znaczenia dla jego ceny. I właśnie to otworzyło drogę do sławy, którą półtora wieku później zdobyli Warhol, Hirst i Koons (który sprzedaje dziś swoje robione taśmowo, blaszane pieski za grube miliony dolarów). Ale przejdźmy do konkretów.

Zaczyna się! Czyli Grosvenor Gallery

Był rok 1877. Ruskin wpadł do znajomej Grosvenor Gallery w Londynie, by zobaczyć prezentowaną tam wystawę najnowszych nabytków. Jeden z obrazów wywołał jego wielkie wzburzenie. Nie, nie z powodu tematyki. Żadnej “golizny”, żadnej przemocy czy czegokolwiek, co uderzało by w ówczesne wiktoriańskie zasady. A jak wiadomo, zasady wiktoriańskie były sztywne jak wyschnięty pień.

Ruskin oburzył się obrazem Whistlera pt. “Nokturn w czerni i złocie - spadająca raca”, ale najbardziej - jego ceną, wynoszącą 200 gwinei. Sporo, bo na dzisiaj byłoby to ok. 70 tys. złotych. Krytyk wściekł się, że jakiś amerykański 40-latek może żądać za “takie coś” tak ogromnych pieniędzy! W oczach Ruskina obraz był nabazgraną na szybko plątaniną jakichś plamek i machnięć pędzlem. 
Jestem jednym z najbardziej poważanych ludzi w Anglii, wielkim umysłem i najważniejszym krytykiem sztuki w tym kraju” - pomyślał - “Zmiażdżę tego chłoptasia!”.

Ruskin też malował! "Widok góry Zermatt w Alpach Szwajcarskich", 1844,
Victoria and Albert Museum

Wybuch. Dwa razy pomyśl, zanim napiszesz coś publicznie.

Jak pomyślał tak zrobił i rok później, w ramach swojej wiekopomnej serii pism “Fors Clavigera”*, zjechał malarza i jego “dzieło”. No to zacytuję te słowa, które stały się przekleństwem Ruskina:

Dla własnego dobra pana Whistlera, a także dla ochrony nabywcy tego obrazu, Sir Coutts’a Lindsay’a (założyciela Grosvenor Gallery) powiem, że nie powinien był dopuszczać takich obrazów do galerii. Obrazów w których widać, że wielka zarozumiałość artysty, zbliża się do zamiaru uczynienia umyślnego oszustwa! Widziałem i słyszałem wiele zuchwałości różnych prostaków*; ale nigdy nie spodziewałem się, że usłyszę, jak taki “gawędziarz” zażąda dwieście gwinei za chluśnięcie kubłem farby w twarz publiczności! 

Whistler poczuł jakby dostał pięścią w zęby. Zdecydował, że pozwie Ruskina za zniesławienie. Chciał wreszcie, publicznie powiedzieć, że sztuka istnieje dla sztuki, a nie służy do odmalowywania rzeczywistości z fotograficzną wiernością.

James Whistler "Symfonia w bieli nr 3", 1866, Barber Institute of Fine Arts, Birmingham

"Ta jest cena za całe moje życie!"


Był 25 listopada 1878 roku. Na proces przed wydziałem Skarbu Sądu Najwyższego czekał cały Londyn. Oto wielki Ruskin, miał zmiażdżyć wkurzającego statecznych londyńczyków “malarczyka”. Sędzia - sir John Walter Huddleston i ława przysięgłych słuchali ostrych słów adwokata Johna Ruskina. Był nim nie byle kto, bo sam prokurator generalny, Sir John Holker. Przeczytajcie i zapamiętajcie. Oto ten dialog.

- Holker: Jaki jest temat obrazu “Nokturn w czerni i złocie - spadająca raca”? Nie miało tu być tej spadającej racy?

- Whistler: To nokturn (obraz przedstawiający nocną scenę, a zarazem typ utworu muzycznego) pokazujący fajerwerki w Cremorne Gardens.
- Holker: Hmmm… ale ja jakoś nie widzę ogrodów Cremorne?
- Whistler: Gdyby to był po prostu widok Cremorne, z pewnością rozczarowałbym widzów. To jest moja aranżacja artystyczna. Dlatego nazywam to nokturnem...
- Holker: Czy dużo czasu zajęło panu namalowanie “Nokturnu w czerni i złocie”? Jak szybko pan to zrobił?
- Whistler: Och, maluję jeden taki, być może w ciągu dwóch dni. Jednego dnia, aby zaczynam i wykonuję obraz, a drugiego go dokańczam…
- Holker: I za pracę zaledwie dwóch dni żądasz pan dwieście gwinei?!
- Whistler: Nie, proszę pana. Żądam ich za wiedzę i umiejętności zdobyte w ciągu całego mojego życia.

I mamy NOKAUT! James Whistler wygrał proces. Sąd przyznał mu rację, ale wypłacił tylko symboliczny "grosz" odszkodowania za zniesławienie. Koszta procesu zrujnowały Whistlera. Musiał sprzedać cały majątek i wyjechał do Włoch. 

Gorzej było z Ruskinem...

James Whistler "Nokturn w błękicie i srebrze", ok. 1871, Tate Londyn

Upadek czyli raca "is falling down"

Dla Ruskina przegrana była tragedią. Stracił "papieską" sławę i runął w mrok zapomnienia. Wstrząs przyniósł nawrót ciężkiej depresji. Dlatego szybko zrezygnował z prestiżowych stanowisk profesorskich. 

Zaczęto traktować go jako przebrzmiałego mistrza, a tak właściwie to “dziadygę” o “pokrytych kurzem” poglądach na sztukę, nieznającego się na nowoczesnym smaku.
Taaak... Od wieków ludzie zachowują się tak samo. Najpierw noszą kogoś na ramionach i biją pokłony, a wystarczy, że popełni jeden błąd i od razu staje się pośmiewiskiem. Myślcie o tym zawsze, gdy jesteście na szczycie. Stamtąd niebezpiecznie blisko do przepaści...

Na koniec: w kilku zdaniach o tym, co właściwie zrobił Whistler dla Andy Warhola


Pewnie zapytacie: “A co mają do tej sprawy z 1878 roku największe gwiazdy sztuki współczesnej XX i XXI wieku?" . Bardzo spodobał mi się wniosek nakreślony przez autora tekstu na Artsy.com. Zgadzam się z nim i tutaj go streszczę.
Proces Whistler v. Ruskin stanowił punkt zwrotny dla tego, co oznaczało bycie krytykiem i artystą. Krytyka Ruskina - niegdyś powszechnie uznawana za prawdę - teraz wydawała się sprawą osobistej opinii. (...) zaś działania Whistlera uczyniły go nowym typem artysty, który zrozumiał moc osobowości i wizerunku publicznego oraz „marki”, jaką jest sam twórca. W ten sposób stał się wczesnym prekursorem Andy Warhola, Damiena Hirsta i Jeffa Koons’a.
No i Amen!

〰〰〰

PS: wiecie co łączy Whistlera i Jasia Fasolę? Mr Bean w filmie ”Jaś Fasola: Nadciąga totalny kataklizm” (1997)  kompletnie niszczy najsłynniejszy obraz artysty - “Matka Whistlera”. Generalnie można umrzeć ze śmiechu, a jak się jest historykiem sztuki, to już raczej na zawał.




〰〰〰

Bibliografia: korzystałem m.in. z artykułów na stronach:

2 komentarze:

  1. Super blog o sztuce i bardzo fajny artykuł - dzięki! Mój wieczór stał się prawdziwie kulturalny bo Jaś Fasola zaszalał w muzeum... tak sobie żartuję oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega blog 💪 świetny artykuł👌 i ta "forma", po prostu-Bomba!💣 Co prawda "zderzam" się czasami z postami na fb, ale teraz widzę ile mnie ominęło😔 na fb jak na autostradzie, treści szybko umykają;) Szkoda, że tak późno, ale mam przynajmniej co nadrabiać wieczorami 🙃

    OdpowiedzUsuń